wtorek, 25 czerwca 2013

Od Thali C.D Ryan


Poszliśmy korytarzem, rozmawiając jak starzy przyjaciele, którzy spotkali się po latach.
-Doszliśmy, najpierw muszę obejrzeć zgłoszenia do stada - oznajmiłam.
-No dobra.
Po dwóch godzinach mogliśmy oderwać się od pracy.
-Wreszcie skończone. - Uradowałam się.
-Noo... To była masa pracy... - Pokiwał głową.
-Idziemy się gdzieś przejść? - zaproponowałam.
-Spoko, to może na łąkę, co?
-Dobrze, no to chodźmy.
Poszliśmy na łąkę. Zaczęliśmy bawić się wśród kolorowych motyli, które co chwilę przysiadały nam na nosach. Śmialiśmy się, tarzaliśmy, biegaliśmy i rozmawialiśmy na polanie pełnej kwiatów.
-Berek! - krzyknęłam.
-Złapię cię, mnie nie da się pokonać! - Zaśmiał się.
Biegliśmy i biegliśmy. Nagle stanęłam zdezorientowana, a Ryan biegnący za mną nie wychamował i wpadł na mnie.
-Gdzie, gdzie my jesteśmy? - spytałam.
-Nie wiem, to ty biegłaś w tą stronę.
-No pewnie i zwal wszystko na mnie...
-Thil, daj spokój...
-No ale gdzie my jesteśmy, Ryan? - Rozejrzałam się.

<Ryo? ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz